niedziela, 26 sierpnia 2012

Rajd na Pikuj





" Wszystkie marzenia zostają dane człowiekowi wraz z mocą do ich spełnienia"

 

    Wyprawy  konne po Karpatach ukraińskim są owocem poszukiwań tego co dzikie. Łączą dla mnie to co najlepsze :wschodniego ducha , dzielne konie , przestrzeń, góry- poczucie wolności.


  

 Pierwszy dzień 

zakończony po zmroku. Na miejsce obozowania, na kraj wsi Roztoka jeźdźcy przyjechali z czołówkami na głowach wypatrując z daleka płonącego ogniska. Na szczęście gorący czaj z ziół już czekał a w kociołku banysz- kasza kukurydziana z bryndzą i skwarkami- wariant zakarpacki:)No i horiloczka.

 

 Poranek

rosa, piękne widoki, rześkie powietrze i napasione przez noc konie.
 
Foto: Krysia J. 


 Na śniadanie z leczo danie!A  nie jakieś tam kanapkowanie!  Trzeba się najeść, bo nie wiadomo co dzień przyniesie...


 ...Jeszcze kawa i wszyscy siodłają konie.Ja zostaję . Podobno mongolskie dzieci uczą się jeździć konno wcześniej niż chodzić, ale Timur jeszcze nie potrafi siedzieć-bezpieczniej u mamy koło serca...


Foto:Krysia J.



Foto: Krysia J.



                                     -Jak podrosnę to pojadę z Tobą Tato!


                         
Foto: Krysia. J.



Foto: Krysia J.


                                         Na szczycie Pikuja

                                     konie postawiły kopyta drugiego dnia


Foto:Renata Orlińska

                 Nocleg 


u stóp Pikuja.Sycący bogracz.Ognisko.Ostatnia noc. Nie chce się wracać...

                          Powrót
                          do bazy Pryłuky.Zupa z grzyba, kąpiel w kotle:)-dla ludzi. Odpoczynek  dla koni.
                          Pora wracać do Polski...

 

    

Jeszcze raz dziękuje wszystkim  -byliście świetną , zgraną , dzielną i wesołą ekipą!
Ogromne dzięki dla Saszy -mistrza świata i okolic, Jury-mistrza jazdy na oklep i dla Tarasa-mistrza kierownicy za znajomość bieszczadzkich bezdroży, pyszne jedzenie z kociołka, za wspaniałe konie i słowiańska gościnę.

Будьмо!