środa, 25 czerwca 2014

Rajd 18-22 czerwca

Czyli Pikuj zdobyty kolejny raz!
Tym razem prawdziwa traperka- bez serwisu, wysoko w górach, tylko juczny koń, zgrana ekipa, dzielne konie i niezastąpiony Sasza. 



Ale zacznijmy od początku....
Czyli szalona jazda gazikiem- dla znajomych bobikiem:)


włączanie napędu- bobik w akcji:)



Sesja w tradycyjnym stroju huculskim (dzięki Oksanie:)




Oksana





Asia


W  Drodze
Tej niełatwej, nieoznaczonej, na której nachodzą na siebie tropy dzikich zwierząt, ślady małych , ale niezwykle twardych, nieznających podków huculskich kopyt i odciski butów.

Przeprawa przez puszczę karpacką

 Na niektórych odcinkach trzeba zsiąść z koni i maszerować z nimi w ręku. Buty muszą być więc solidne, bo rajd to nie kryta ujeżdżalnia.




Na płaju
Odpoczynek w trasie
czyli nie ma to jak legnąć w borówkach:)





juczny koń

choć wygląda to strasznie, ciężar jaki niesie, nie przewyższa ciężaru dorosłego mężczyzny oraz kulbaki z sakwami.   




wolność

Asia i Łukasz na połoninie





Wspinaczka






Na szcycie









Zejście ze szczytu













Obozowisko pod Pikujem
okolice wsi Szczerbowiec

Woda w kociołku kipi-za chwilkę będzie coś pysznego...
snidanok


W wolnych chwilach



czyli czas na relaks!:)
jeszcze troszkę niżej i w prawo... o o tu!



moje konisko



Ach te baby!




Oksana robi tradycyjne ukraińskie fryzury...

Efekt? Popatrzcie sami!:






Taki mały akcencik-smutny byłby świat bez kobiet:)


A to relaks-maks czyli kąpiel w czanie

Miło mi przedstawić Wam:





Sylwia-Zaprawiona w boju, przybywa już tradycyjnie na południowy wschód z  Poznania. Zawsze uśmiechnięta.  Koniara z krwi i kości.




Asia- pierwszy raz spotkałyśmy się 2 lata temu  na rajdzie w Polsce ( pamiętne galopy na arabach) -więc już wiedziałam ,że Aśka „nie z pierwszej łapanki”. Zawsze wnosi wiele radości i spontaniczności do rajdów.




Oksana- znawczyni kultury ukraińskiej,  oraz jej propagatorka ( w szczególności kultury tradycyjnej), członkini rodzinnego  zespołu Буття .http://www.buttia.kiev.ua/ 
Prowadzi warsztaty śpiewu również w Polsce.



Łukasz to osobna historia. Historia magicznego pociągu, który zawiózł Go nie tylko do Rzeszowa, ale także na Ukrainę, przeistoczył się w gazika a w końcu pogalopował z Łukaszem po połoninach… Myślę, że nasze spotkanie to nie był przypadek-wystarczyło trochę odwagi by pójść w nieznane, trochę szaleństwa-uwielbiam ten  tzw. ” syndrom  jednego przedziału” tę otwartość na ludzi i wydarzenia- CARPE DIEM! Łukaszu, oby tak dalej!;)
Borys-uczestnik z Ukrainy
Sasza- mistrz :)czyli hodowca i znawca gór (koni i ludzi ), sprawca całego tego karpackiego zamieszania

Oleg- opiekun koni, przewodnik
To nie koniec:) 4 lipca ruszamy z dzieciakami na Pogórze a 15 sierpnia wracamy na Ukrainę...nikt nas nie zatrzyma!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz